(z pozdrowieniami dla Operatora Wajchy)
W ogródku tawerny bestia prowadziła ożywioną dyskusję ze sobą.
– Ani mi się waż dzisiaj zamawiać bigosu – krzyczała Anżelika na Amelkę. – Wczoraj najadłaś się gołąbków i wszystkie przez ciebie miałyśmy wzdęcie.
– A ty piłaś margaritę za margaritą i ja przez ciebie mam kaca, chociaż alkoholu do ust nie biorę – ujęła się za Amelką Aldonka. – Prawda, Agata?
– Ja tu jestem wbrew mojej woli – ni stąd, ni zowąd pisnęła Anetka. – Ja jestem przeciwna zatrudnianiu na kontrakty. Ja strajkuję. Strajkujesz ze mną, Anżela?
– Głupie warchołki – warknęła Alunia. – To bardzo korzystny kontrakt. A jaki ten pan Rysio miły...
– Dziwka – rzuciła z pogardą Aurorka. – Za parę czekoladek pierwszemu lepszemu się podlizuje.
– Sama byś chciała być dziwką, ty singielko obrzygana! Na ciebie przecież żaden szanujący się facet nie spojrzy, nawet u tego podskubanego orła szans byś nie miała! Zębiska żółte, uszy nie wydepilowane, tfu, ohyda! A zamiast o siebie zadbać, to wszystkim zazdrości!
– Moje śliczne – Richard wynurzył się z tawerny z pokaźną tacą zastawioną kolorowymi szklankami – zrobiłem wam pyszne witaminowe drineczki. Dla Aldonki bezalkoholowy, dla Aurorki pikantny, dla Amelki margarita, dla Aluni pychotka z rumem i mleczkiem kokosowym...
Dyskusja bestii zwolna zmieniała ton i temat.
– Szowinista, ale pamiętał, że nie lubię słodkich drinków – stwierdziła Aurorka.
– Bardzo smaczną caipirinię mi przyniósł. O orzeszkach też nie zapomniał.
– Ale mnie się bardziej podoba ten, co wczoraj tak płakał, biedulek...
– Ty głupia jesteś, to gej.
– Ale ja, wiecie, słyszałam, że między nimi się zdarzają zoofile, hi, hi.
– Naprawdę, ojejku, naprawdę?
– Cicho, za takie gadanie to tutaj można trafić do ZOO.
– A tego z zadartym nosem, co temu ładnemu wczoraj dokuczał, to jednak w ZOO nie zamknęli.
– Może jeszcze zamkną. Ale na pewno go z partii wyrzucili.
– Z jakiej partii?
– Nieważne, z każdej.
– Co tam partie. Pomożesz mi wydepilować uszy, Agusiu?
– Skoro o uszach mowa, to ja się zastanawiam nad takim dyskretnym tatuażem koło ucha, jak myślicie, lepszy motylek czy różyczka?
– A może żółwik? Ten ładny zdaje się wspominał, że lubi żółwie.
– Nie, no to już za duże zboczenie.
– Ciiicho!!! Uparłaś się, żeby nas wsadzić do ZOO? To się nazywa orientacja.
– Nie marudź, Aurorka, już my się zorientujemy, co on lubi. Pamiętacie, co pani Jola opowiadała o biskupie, hi, hi? Co z tą wanną było? On ją ciągnie do wanny, a ze spłuczki wygląda hydraulik i mówi, że czeka na pociąg, hi, hi!
***
Richard oparł się o bufet. Pan Staszek przyjrzał mu się i bez słowa postawił przed nim duże piwo i setkę czystej.
– Pan ma świętą cierpliwość, panie Rysiek – powiedział po dłuższej chwili.
– Bestia ma mnóstwo uroku, ale trochę jest skłócona ze sobą – uśmiechnął się Richard. – Z personelem kuchennym w naszym garnizonie bywało podobnie.
– Chłopaki! – biskup Roland wyskoczył z kominka. – Aslaka nie ma? Dobrze. Rysiek, dzięki za ten pomysł z lustrami, dawno się tak nie ubawiłem! Nie wyszło tak, jak planowałem, ale co śmiechu było! Ten... no wiecie, który, to policję wezwał, w krzyk, że go obrażają, że wszystko i wszystkich za karę pozamyka. Policja przyjechała, jak zobaczyli, w czym rzecz, to jak na komendę pognali do toalety. Widać coś tam uzgodnili, bo pierwszy, co stamtąd wybiegł, to skrzydła anielskie na lustrze mydłem dorysował i napisał: „Aniele, zrobiłeś tak wiele”. Ten... wiecie który, wyszedł z gabinetu, znów popatrzył i mówi, że pięćdziesiąt lat na to czekał. A ten drugi... nie, nie wytrzymam, później wam opowiem – biskup dyskretnie podciągnął sutannę i podążył w kierunku drzwi z napisem „Gentelmen”.
– Ja od dłuższego czasu nic nie rozumiem – westchnął Ian.
– Pan się nie martwi, panie Johnny – pocieszył go orzeł. – Hallo, słoneczko błyska już...
Wybory idą, smok mógłby się dla kraju przysłużyć. Co siedem głów, to nie jedna w końcu. A może smok sam partię założy? ... No bo publika się denerwuje i nie wie, na kogo głosować i w ogóle.
OdpowiedzUsuń"Operator wajchy", jeden z nielicznych komentatorów, bardzo pesymistycznie widzi rolę smoka w wyborach, ze względu na jego konflikty wewnętrzne. Ale ja mam nadzieję, że jak smok się wybierze "Pod Brzoskwińkę", to może założy partię z feministkami, z p. Słowacką na czele.
OdpowiedzUsuńA w Krakowie była burza z gradem zaraz po Marszu Równości. Ja jestem pewna, że biskup Roland w tym palce maczał.
OdpowiedzUsuń