sobota, 25 października 2014

O niedźwiedziu i czasoprzestrzeni



(Proszę nie uważać tego odcinka za kpinę z tragedii; wykorzystuję tu tylko skojarzenia i symbole)

Z kominka wyjrzało dawno niewidziane rogate oblicze Mefistofelesa, zwanego w skrócie Felkiem.

– Można? – spytał diabeł i wygramolił się z paleniska nie czekając na odpowiedź.

– Do Halloweenu parę dni brakuje, ale niech tam ... – zgodził się pan Staszek.

– U was też się zapętliło – hrabia Filip z niebiańskiego MSZ-u bardziej stwierdził, niż zapytał.

– Dokładnie – zgodził się diabeł. – Normalnie jest tak, że potępieniec niby nie pamięta, co zrobił, my mu przypominamy, i dalej to już idzie tak jak w tej najlepszej książce pani Asi.

– Teraz nie o książki pani Asi chodzi, tylko o to, że nastąpiło zakrzywienie czasoprzestrzeni – tłumaczył łagodnie święty Edgar. – Komuś się coś przypomniało, a natychmiast potem zapomniał, że mu się przypomniało. A ten, kto się temu komuś przypomniał, twierdzi, że skoro nikt niczego nie pamięta, to nic się nie zdarzyło.

– Za dużo zaimków  – zauważył Edzio. Tym razem nie został zignorowany.

–  Naprawdę za dużo – zgodził się Aslak. – Ale przez zakrzywienie czasoprzestrzeni doszło do tego, że szukano niedźwiedzia, który jakoby zabił turystę.  Nawet jak już było wiadomo, że niedźwiedź nikogo nie skrzywdził, to i tak biednego zwierza prześladowali, bo przedtem ktoś powiedział, że to jednak on.  I nikt jakoś tym razem nie zapomniał.

– Do Halloweenu parę dni brakuje – zgodził się ponownie pan Staszek. – Panowie poczekają i dadzą sobie spokój z tym niedźwiedziem. Niech sobie lepiej panowie o Halloweenie pomyślą. Coś się objawi, potem zniknie, i do następnych Wszystkich świętych sytuacja się uspokoi...


wtorek, 14 października 2014

Kolejny problem z Noblem


– Pani Asia to się dzisiaj bardzo zdenerwowała – oświadczył Richard wyłączając komórkę, którą od dłuższego czasu się zajmował. – Nawet mi na koniec napisała: „Richie, nie wysyłaj więcej TMS-ów, bo szlag mnie przez twoją dobroduszność trafi.”

– To słusznie napisała – mruknął pod nosem pan Staszek, dolewając gościom burgunda. – Też bym tak chciał powiedzieć. Ale co ja mam zrobić, skoro mam z panami do czynienia niewirtualnie?

– A co ją tak wyprowadziło z równowagi? – zainteresował się Ian.

– My – rzekł ponuro Richard.

– Mądra kobita, mądra – szeptał do siebie pan Staszek, wycierając kieliszki po cytrynówce.

– Co myśmy takiego zrobili? – w głosie Iana brzmiało prawdziwe zaniepokojenie.
– Ostatnio to nic, ale pamiętasz, wtedy... jakieś tysiąc dwieście lat temu... w Szkocji...
– Oj... Ale przecież się umówiliśmy, że nie będziemy pamiętać! Po co ty pani Asi w ogóle o tym wspomniałeś?
– O czym, o czym? Opowiedzcie, chłopaki!!! – pisnął radośnie Aslak wpadając do tawerny.
– A tobie co się stało, ty chuchrro? – warknął komtur Ulf na widok czerwonej szramy na czole kolegi.
– Nic, nic, złotko, jacyś homofobi cegłami rzucali, jak to oni. Różnorodność poglądów jest istotna – zapewnił Aslak. – Panie Stasiu, Krwawą Mary poproszę.
– Z Ukrrrainą to na pewno nie miało nic wspólnego? – indagował komtur. – Ani z tą prrremierrrą na czerrwonym dywanie?
– Premiera? – Edzio de Saint-Pierre ocknął się z zamyślenia. – Nareszcie życie teatralne się po tych protestach uaktywnia! Szekspir?
– Jaki tam Szekspir...
– Szekspir? Z tą sztuką o Murzynie?
– Głupku jeden, nie wolno mówić „Murzyn”!  Znowu na dywanik pójdziemy!
– I tak byśmy poszli, przecież Ulf od początku mówił o dywanie...
– Panowie!!! – Pan Staszek zadzwonił łyżeczką w ostatni kieliszek po cytrynówce. – Spokój! Nie chodzi o dywan ani o Szekspira, ani nawet o Murzyna. Chodzi o Nobla.

Natychmiast nastała cisza, jak makiem zasiał.

– Pani Asia straciła szansę na Nobla. Nieodwołalnie. Przez panów – wygłaszał dobitnie pan Staszek, a zaszokowani bywalcy tawerny nawet nie próbowali mu przerywać.
– Bo kobita się umówiła z kilkoma innymi, co też różne opowiadania piszą, żeby razem taką książkę wydać, co na pewno by Nobla w przyszłym roku dostała – tłumaczył właściciel tawerny. – I najpierw niby nieźle szło, ale jak jeden gość przeczytał o tym, co panowie w tej Szkocji wyrabiali...

– Co, co??? – znów zainteresował się Aslak i został zdecydowanie uciszony przez komtura Ulfa.

– To mu się tak niedobrze zrobiło, jak panu Ryśkowi na łódce – kontynuował karczmarz. – A pani Asia go pożałowała, bo w sumie to dobra kobita jest. I zapowiedziała, że już więcej o panów wybrykach pisać nie będzie i tych historii o panach nie opublikuje. 

– Uff... – Ian westchnął z ulgą.

– Więc Pani Asia Nobla nie dostanie. Tamci dostaną – zakończył pan Staszek.

– Zaraz, zaraz – zainteresował się Richard. – Skąd pan zna moją korespondencję z panią Asią?

Karczmarz wzruszył ramionami.

– Mam świeżutkie policzki wieprzowe, może podać? – zmienił temat. I znów w tawernie nastała miła atmosfera. Tylko Edzio de Saint-Pierre z niedowierzaniem kręcił głową i szeptał sam do siebie cytaty z dzieł laureatów Nobla.

P.S. Gdyby ktoś się chciał dowiedzieć, co takiego strasznego działo się w Szkocji, to parę odcinków było na blogu, ale całość jest tutaj: http://portalliteracki.pl/artykul,49995.html