Bo to życie to bal jest nad bale!
Niech żyje bal,
Drugi raz nie zaproszą nas wcale...
podśpiewywał wesolutko
Richard, ale jego entuzjazm nie znalazł oddźwięku w tawernie.
– Zamknij się, Richie, Wielki Post jest – rzucił ponuro święty Edgar. – A
tego balu na Polach Elizejskich to mi nie przypominaj. ”Drugi raz nie zaproszą
nas wcale”, to pewne.
– Ale ten Petroniusz to fantazję ma... – zauważył nieśmiało Aslak. – Edziu,
za co??? – pisnął mniej nieśmiało, ale trochę żałośnie.
– Co wy tacy
minorowi jesteście?! – Richard wykonał piruet godny Jewgienija
Pluszczenko.
Przecież fajno jest! Pan Kamilek będzie skakał w Norwegii, z wielkiej
skoczni, pani Asia się ucieszy! A w Szwecji nowa księżniczka się urodziła!
Dzień warty dnia,
A to życie zachodu jest warte...
– Ty o zachodzie nie gadaj, lepiej
na wschód popatrz – mruknął hrabia Filip i poprosił pana Staszka o sok
pomidorowy. Komtur Ulf poszedł za jego przykładem.
– Odezwij się! Bo strzelę przeciw
twej naturze... – zaczął Edzio de Saint-Pierre.
– Edziu kochany, przecież Apokalipsa w tym roku i tak musi być – stwierdził
święty Edgar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz