– Gdzie się pan Rysiek podział? – zapytał pan Stasio. –
Specjalnie dla niego zrobiłem flaczki wegetariańskie...
– On cierpi – wyjaśnił Ian.
– Znowu coś z panią Asią – powiedział domyślnie pan
Stasio.
– Ano właśnie. Teraz Richie rozumie, jakie ja mam życie z
tymi feministkami – westchnął Ian. – Pani Asia przez cały dzień czytała o
dżenderze.
– Po jakie licho? Przecież to kobieta w miarę rozsądna –
zdziwił się hrabia Filip.
– Ona rozsądna, i owszem, ale dyrektor instytutu jej
kazał przez dwie godziny na seminarium opowiadać o dżenderze. Żeby było
równouprawnienie – wyjaśnił święty Edgar.
– Jak tu przez dwie godziny, kurrrropatwa, o takiej
prrrostej sprrrawie gadać? – zainteresował się komtur Ulf.
– I jakie to równouprawnienie? Dlaczego pani Asia ma o
dżenderze opowiadać, a nie ten dyrektor? – zauważył Aslak.
– Bo i co taki dyrektor by miał do powiedzenia? – włączył
się pan Staszek. – Pani Asia to co innego. Ona jest świadoma faktu, że dżender
jest konstrukcją psychospołeczną i kulturową, nakładającą się – ale tylko w
paradygmacie burżuazyjnym – na przeżytki biologizmu, zakładające a priori dychotomię
seksualną. A o panów konstrukcji psychospołecznej to ona swoje wie, oj, wie...
– Ale teraz w modzie jest dekonstruktywizm – zauważył
Edzio i został zignorowany.
– Rrrrrr – warknęła Tola, a orzeł do niej dołączył. Razem
zaśpiewali karmaniolę: http://www.youtube.com/watch?v=Q6dAV5kB9CY&feature=related
– Pan Bazilek to lepiej śpiewał. Nudno bez pana Bazilka –
westchnął pan Staszek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz