sobota, 29 października 2011

Dodatek do odcinka 71, czyli piosenka biskupa Rolanda o paniach

Piosenka  biskupa Rolanda o paniach (z wykorzystaniem fragmentów melodii i tekstu „Po kieliszku...” )

Jest pewna kwestia, która mi
Nocą spędza sen z powiek.
Święty Augustyn pisał, że
Kobieta to też człowiek.

Chyba logiczny jakiś błąd?
Fałszywe założenie?
Ech, teologię rzucam w kąt,
Bo czas na wieczorne przedstawienie!

Przy drineczku pierwszym jest wskazane
Zachowywać pokerową twarz.
Niby nie wiesz, co jest tutaj grane,
A naprawdę każdą kartę znasz...

                Zaczyna się rozmówka wnet.
                A temat jest niejeden...
                Ty absolutnie zgadzaj się,
                Że dwa plus dwa to siedem.

                Ziemia jest płaska, znany fakt,
                Na żółwiach się opiera,
                A w oceanie czasem ma,
                Wieloryb śledzia za partnera...


Przy drineczku drugim patrzysz w oczy,
Ale nie porównuj ich do gwiazd.
Porównanie musi ją zaskoczyć.
Mówisz, że są jak wiosenny las,

Oczywiście, kiedy są zielone,
Czarne są jak w górach Czarny Staw,
Piwne – jak u łani zalęknionej,
 A niebieskie to szczęśliwy traf,

Bo być mogą jak leśne jeziora,
Chabry, morze... decydujesz ty,
Szare oczy to wyzwanie spore,
Są, powiedzmy... jak jesienne mgły...

Lub dym, co się wznosi znad ogniska,
Pod nim kryje się palący żar...
Pani zdaje mi się... taka bliska...
Pani uśmiech rzucił na mnie czar.

Więcej mówić wcale nie potrzeba,
Lecz dyskretnie na kelnera skiń...
Oczekuje już winda do nieba...
Ale przedtem jeszcze - trzeci drink.


Piosenka pań o biskupie Rolandzie i jemu podobnych (źródło jak wyżej):

Przy drineczku pierwszym jest wskazane
Zachowywać pokerową twarz.
Niby nie wiesz, co jest tutaj grane,
A naprawdę każdą kartę znasz...

                Zaczyna się rozmówka wnet.
                A temat jest niejeden...
                Ty absolutnie zgadzaj się,
                Że dwa i dwa to siedem.

                Ziemia jest płaska, znany fakt,
                Na żółwiach się opiera,
                A w oceanie czasem ma,
                Wieloryb śledzia za partnera...

Przy drineczku drugim patrzy w oczy,
Dobra! Nie porównał ich do gwiazd.
Myśli, że mu dałam się zaskoczyć.
Że to wszystko słyszę pierwszy raz.

Boże, jacy oni są niewinni;
Zaraz powie coś, że czar... że żar...
Że jesteśmy jednak... tacy inni
Od tych płaskich i banalnych chmar...

Trzeba nad biedakiem się zlitować,
W końcu starał się chłopak, jak mógł.
Ja do rana go mogę przechować,
Za zasługę policzy to Bóg.

Więcej mówić wcale nie potrzeba,
Lecz dyskretnie na kelnera skiń...
Oczekuje już winda do nieba...
Ale przedtem jeszcze - trzeci drink.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz