czwartek, 1 września 2011

Odcinek 55: Problemy przedwyborcze


– Dzieciaki poszły do szkoły, nareszcie spokój – powiedział Ian. – Lekcje będą odrabiać zamiast namawiać Edgara do tych kompromitujących opowieści. Schabowego i setuchnę, panie Stasiu.
– Ładny mi spokój – odezwał się grobowym, a nawet wręcz ekshumacyjnym głosem hrabia Filip i wbrew swym arystokratycznym obyczajom też zamówił setuchnę. – Wybory będą.
– Wielka mi nowość – Bazil na chwilę uniósł głowę znad laptopa. – Od dawna wiadomo, że będą, i tu, i tam, nawet w Norwegii. Ja demokracji nie pochwalam, ale nie moja broszka. Nas to nie dotyczy.
– A właśnie, że dotyczy – poinformował hrabia.
– No nie – święty Edgar odłożył brewiarz i zamówił to samo, co jego przyjaciele. – Co też ty opowiadasz, Flilipku? Mielibyśmy demokratycznie wybierać Szefa? Absurd.
– Szefa nie – wyjaśnił hrabia. – Ale On sam zdecydował, że władzę absolutną mamy zastąpić parlamentarną.
– Przecież Szef jest bytem absolutnym – zdziwił się Aslak.
– „Cóż, Pan każe, sługa musi” – skomentował Edzio.
– Archanioł Szefa namówił – stwierdził ponuro komtur. – Trudno, musimy zakładać partie. Richard, ty tworzysz partię rolniczo-ekologiczno-feministyczną. Idź „Pod Brzoskwińkę”, wszystkie panie włączą się w twoją kampanię, przepraszam za niezamierzony rym. Bestia też cię poprze, jakby nie było, siedem głosów. A my tu w międzyczasie stworzymy partię konserwatywną. Edgar będzie twarzą medialną, a prezesem... powiedzmy, Aslak.
– Gej liderem partii konserwatywnej? To za liberalne – zaprotestował hrabia.
– On jest gejem niepraktykującym – Ian poparł propozycję komtura.
– Aslak niepraktykujący? Nikt tak często do kościoła nie biega, jak on – zdziwił się Richard.
– Richie, to nie o takie praktykowanie chodzi...
– To o jakie?
– Richie ­– włączył się święty Edgar – ty lepiej idź „Pod Brzoskwińkę”, panie ci na pewno zasponsorują plankton dla wielorybów. A jak już tę partię utworzysz, to o nic się nie martw, wejdziesz z nami w koalicję. Roland, do ZOO, werbuj poamnestyjnych.
– Jeden rabin z Afryki doszedł do wniosku, że żyrafy są koszerne – powiedział z pozoru nie na temat biskup Roland. – Bo mają i rogi, i rozdwojone kopytka. Jak tym poamnestyjnym obiecam, że będą mogli na żyrafach malować swastyki, to chyba mnie poprą.
– Ale po co my się tak mamy starać? – spytał Richard.
– Jak to, po co? Po to, żeby Filip przez te wybory nie stracił stanowiska w MSZ – wyjaśnił komtur.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz