piątek, 9 września 2011

Odcinek 57: Reakcja Szefa


– Koniec z partiami – zawołał z satysfakcją Bazil, wpadając do tawerny z Kiciusiem pod pachą. – Chwała Szefowi. Jak ja tej demokracji nienawidzę. Kiedy sobie Robespierre’a przypomnę, to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera...
– Bazilku, ile razy ci mówiłem, żebyś nie nosił w kieszeniach ostrych przedmiotów, jeszcze sobie i mnie krzywdę zrobisz – zauważył porucznik Jean.
– Jean, scyzoryk to na pewno tylko metafora – włączył się Aslak. – A Robespierre miał trudne dzieciństwo...
– Ty, Aslak, nie metaforyzuj – zniecierpliwił się Bazil. – Od metafor się zaczyna. Jak wmówisz wyborcom, że scyzoryk to metafora, to potem na gilotynę nie zareagują. Dopóki się pod nią nie znajdą.
– Ale o co chodzi? – zainteresował się Ian. – Dlaczego koniec z partiami?
– Bo było tak – zaczął wyjaśniać Bazil. – Piotrek uznał, że jak ma być demokracja, to i debaty muszą być. Zaczął dyskutować z partią archanielską. I od słowa do słowa, pokłócili się, i to o mnie.
Porucznik spurpurowiał, ale święty Edgar szepnął mu do ucha coś, co go najwyraźniej uspokoiło.
– Archanioł powiada, że Piotrek wysyłał mnie do Belzebuba nie tyle na konsultacje z programistami, ile po siarkę – tłumaczył Bazil.
– Siarkę zawsze przyjemnie powąchać – westchnął biskup Roland.
– No właśnie. Piotrek na to, że głównymi konsumentami siarki są antyterroryści od archanioła Michała. I że archanioł używanie siarki chce zalegalizowć. Straszny szum się zrobił, Szefa obudzili...
– „Bóg rękę na rękę założył; odpoczywa po pracy, nikogo nie stworzył” – zacytował Edzio, bohatersko ignorując możliwość nadejścia pani Słowackiej.
– Szef przestał odpoczywać i tak na wszystkich krzyknął, że nawet w Niemczech trzęsienie ziemi się zrobiło. I zdecydował, że nie dorośliśmy do demokracji. Znowu sam będzie rządził.
– Chwała Szefowi – stwierdził biskup. – Bazil, ty przypadkiem nie masz czegoś miłego do powąchania?
– A pewnie, że mam – uśmiechnął się Bazil i zamówił śmietankę dla Kiciusia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz