Pojawiło się sporo nowych czytelników, więc ku ich wygodzie podaję jeszcze raz listę głównych bohaterów bloga (postacie całkowicie fikcyjne!):
· Święty Edgar, za życia zakonnik o niekonwencjonalnych poglądach, filozof, medyk i alchemik
· Jego przyjaciele:
- Sir Richard Northbridge, za życia słynny szermierz, a także artysta, twórca bardzo cenionych witraży, amator płci pięknej i miłośnik zwierząt
- Sir Ian Sleighstone, również sławny rycerz, mistrz łuku i kuszy
- Porucznik Jean de Saint-Pierre, weteran wojen napoleońskich
- Bazil Blanchett, za życia ordynans porucznika, obecnie wzięty (nawet bardzo wzięty) informatyk
- Aslak Egilson, za życia nowicjusz w klasztorze dominikanów na Islandii, teoretyk literatury
- Edgar de Saint-Pierre, zwany pieszczotliwie Edziem, entuzjastyczny tłumacz literatury
- Hrabia Filip Garrick, dyplomata (za życia i po śmierci)
- Biskup Roland Garrick, stryjeczny prapradziadek hrabiego Filipa, znany w pewnych kręgach jako Krwawy Rolek
oraz
· Pan Staszek, właściciel tawerny.
– Wyście, Serafin, chyba rozum utracili – zżymał się archanioł Michał.
– Pan generał nie kazał myśleć – odparł służbiście sierżant Serafin. – Były instrukcje, żeby nagrywać, jak wygląda na to, że ktoś coś może powiedzieć. A pan hrabia z MSZ-u powiedział.
– Ale co przedtem było mówione, Serafin? Ponagrywaliście o flaczkach, o frontowych, nawet o syjonistach, jak ostatni dureń. Natychmiast mi tę skrzynkę zdeastralizować.
– Ile razy można, panie generale?
– Żebyście tego w złą godzinę nie wymówili – powiedział ponuro archanioł i zamyślił się.
– Ja nie mam kompetencji w kwestiach militarnych – odezwał się Aslak – ale my z przyjaciółmi niedawno dyskutowaliśmy o skrzynkach i semantycznie spokrewnionych pojemnikach. I doszliśmy do wniosku, że najpraktyczniej jest korzystać ze szkatułek. Bo, widzi pan generał, po odpowiednio długim przetrzymaniu w szkatułce wypuszczona z niej zawartość spełnia życzenia. Co prawda tylko trzy, ale jak odpowiednio sformułować, to wystarczy.
– Zgadza się. Takie prawo natury – potwierdził święty Edgar.
– W nagłych przypadkach przy braku szkatułki można posłużyć się butelką – uzupełnił Richard. – Tylko trzeba dobrze zakorkować.
– Hm. Wy, Northbridge, całkiem do sensu mówicie, chociaż z papierów wynika, że inteligencję macie minimalną. Butelkę to rzeczywiście nawet przy braku amunicji można nabić.
– W butelkę – poprawił Aslak, ale nikt na niego nie zwrócił uwagi.
– Na wojence ładnie, kto Szefa uprosi, żołnierze strzelają, żołnierze strzelają, a Szef kule nosi... – zanucił niezupełnie na temat porucznik Jean.
– Nosi, a jakże, ale uprosić nie sposób... Amunicji też nam nie przydzielili – poskarżył się sierżant. – Tylko te symulacje i symulacje. Chodzą słuchy, że skrzydła trzeba będzie do magazynów zdawać, tylko na defilady będą je przydzielać. Niedługo i butelki będą wirtualne.
– Na to nie pozwolimy. Butelek będziemy bronić jak niepodległości – oświadczył archanioł. – To wam, żołnierze, obiecuję. W ostateczności wprowadzimy stan wojenny. Dopić, nabić butelki i odlot!
– Eheee! Nieeech żyjeee! – krzyknęły entuzjastycznie anioły.
– Panie generale – pan Staszek z niejakim zakłopotaniem wytarł ręce w fartuch – ja sympatyzuję z armią i czuję się tą wizytą zaszczycony, ale stanu wojennego jeszcze nie ma i to jest obiekt cywilny. Ja się na taką rekwizycję nie zgadzam. Nie o butelki chodzi, tylko... – wskazał dramatycznym gestem na stodołę.
– Niech im Serafin każe te drzwi na nowo zamontować – powiedział wielkodusznie generał.
Aha, duzo nowych czytelnikow... A te 20 zl na ksiazeczke to bedzie? Tak tylko zartuje, najwazniejsze, ze stanu wojennego nie ma, bo juz inne stany potrzebne:)
OdpowiedzUsuń