Dedykuję jednemu z moich przyjaciół piosenkę, którą śpiewa główny bohater "Witraża":
Dobrze na świat popatrzeć z witraża,
A do tego być świętym nie trzeba,
Bo witraże to nie są ołtarze,
Ale łatwiej z nich zajrzeć do nieba.
Na witrażu, przyjacielu drogi,
Służysz światłu; raz gorzej, raz lepiej.
Zabłąkanym rzuć promień pod nogi,
A samotnym - tęczowe konfetti.
Opuszczeni, zmęczeni i smutni,
Chodźcie ze mną na moje witraże.
Módl się za nas przy winie i lutni,
Módl się za grzesznych, święty Edgarze!
W takiej tawernie chciałoby się bywać jak najczęściej i jak najdłużej. A witraże są fascynujące i żyją własnym życiem, warte są niejednej ballady. :)))
OdpowiedzUsuń