– Widzicie, panowie, miałem rację, kiedy was ostrzegałem,
żeby o Czterech Pancernych i trotylu bez potrzeby nie gadać. Lepiej nie
wywoływać wilka z lasu. Sami panowie popatrzcie: na Białorusi coś wybuchło, a
tego redaktora, co o materiałach wybuchowych pisał, to wywalili z roboty.
– Nie barrdzo rrozumiem – zauważył komtur. – Przecież to
nie był białorrruski dziennikarz...
– To teraz nie ma znaczenia – stwierdził ze znajomością
rzeczy hrabia Filip. – Zresztą facet sam sobie biedy napytał. Pisać w ogóle nie
należy. Rozsądny człowiek nie pisze, tylko słucha.
– Eee, panie ministrze, to już przesada. To z czego by
pan Edzio miał żyć, jakby pisać nie było wolno? Albo i pan Rysio, jemu też niezły
grosik wpada za te balladki... – sprzeciwił się pan Staszek.
– Ja mówiłem o rozsądnych ludziach, nie o Edku czy Richardzie
– odparł z godnością hrabia.
– A na przykład pani Asia... – nie poddawał się pan
Staszek.
– O LUDZIACH mowa, nie o kobietach! – zniecierpliwił się
hrabia.
– To dla odmiany porozmawiajmy o kobietach! – ożywił się
Richard. – Wiecie, słyszałem, że w Ameryce coraz więcej kobiet popiera tego
mormona. Tego, wiecie, co dzisiaj z Murzynem konkuruje.
– Ja tam się nie znam na
kobietach, ale przecież mormoni propagują wielożeństwo... Dziwne, że kobiety popierają mormona – zauważył Aslak.
– To wcale nie takie dziwne, Aslaczku – zabrał głos
święty Edgar. – Powiedzcie, chłopcy, dlaczego nie ma tu dziś Iana?
– Bo musi wyfroterować posadzki, odebrać dzieci z
treningu i zrobić na kolację zapiekankę z pieczarkami – wyrecytował Richard,
rzucając okiem na SMS-a.
– I jaki z tego wniosek? – spytał łagodnie święty.
– Z jedną żoną Ianowi jest ciężko, a jakby tak miał ich z
pięć... – odezwał się ze zrozumieniem Edzio.
– Właśnie! – podjął pan Feliks. – Wtedy Ian dobrze, jakby
raz na pół roku wyrwał się do tawerny... Zawsze by go jaka ś żona pilnowała.
– On by na okrrrągło podłogi frrroterrował i prrał firranki, a żony
by sobie plotkowały przy drrrinkach... – podjął komtur Ulf. – Terraz jasne,
dlaczego baby popierrrają morrrmona. Donnerrrwetterrr, w życiu nie myślałem, że
Murzynowi kiedykolwiek będę życzył zwycięstwa... Aż mi się czarrrno rrrobi
przed oczami...
– A wszystko te
czarne oczy... – zanucił frywolnie Richard i pochylił się nad laptopem. –
Słuchajcie! – zawołał po chwili. – Nowa wiadomość w kwestii kobiet i trotylu:
jedna pani napisała, że książka pani Asi jest mieszanką wybuchową!!! Tu
tak napisała, patrzcie! – Richard wskazał na ekran. – Jak myślicie, czy z
tego coś złego nie wyniknie?
– Niech lepiej pani Asia nosa z tej Norrwegii nie
wychyla, póki się nie uspokoi z tym trrrotylem i morrmonem – mruknął komtur i (chyba
z roztargnienia) poprosił nie o Krwawą Mary, a o koktajl Mołotowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz