wtorek, 6 listopada 2012

O wybuchach i poparciu dla mormona



– Widzicie, panowie, miałem rację, kiedy was ostrzegałem, żeby o Czterech Pancernych i trotylu bez potrzeby nie gadać. Lepiej nie wywoływać wilka z lasu. Sami panowie popatrzcie: na Białorusi coś wybuchło, a tego redaktora, co o materiałach wybuchowych pisał, to wywalili z roboty.
– Nie barrdzo rrozumiem – zauważył komtur. – Przecież to nie był białorrruski dziennikarz...
– To teraz nie ma znaczenia – stwierdził ze znajomością rzeczy hrabia Filip. – Zresztą facet sam sobie biedy napytał. Pisać w ogóle nie należy. Rozsądny człowiek nie pisze, tylko słucha.
– Eee, panie ministrze, to już przesada. To z czego by pan Edzio miał żyć, jakby pisać nie było wolno? Albo i pan Rysio, jemu też niezły grosik wpada za te balladki... – sprzeciwił się pan Staszek.
– Ja mówiłem o rozsądnych ludziach, nie o Edku czy Richardzie – odparł z godnością hrabia.
– A na przykład pani Asia... – nie poddawał się pan Staszek.
– O LUDZIACH mowa, nie o kobietach! – zniecierpliwił się hrabia.

– To dla odmiany porozmawiajmy o kobietach! – ożywił się Richard. – Wiecie, słyszałem, że w Ameryce coraz więcej kobiet popiera tego mormona. Tego, wiecie, co dzisiaj z Murzynem konkuruje.
– Ja tam się nie znam na kobietach, ale przecież mormoni propagują wielożeństwo... Dziwne, że kobiety popierają mormona – zauważył Aslak.
– To wcale nie takie dziwne, Aslaczku – zabrał głos święty Edgar. – Powiedzcie, chłopcy, dlaczego nie ma tu dziś Iana?
– Bo musi wyfroterować posadzki, odebrać dzieci z treningu i zrobić na kolację zapiekankę z pieczarkami – wyrecytował Richard, rzucając okiem na SMS-a.
– I jaki z tego wniosek? – spytał łagodnie święty.
– Z jedną żoną Ianowi jest ciężko, a jakby tak miał ich z pięć... – odezwał się ze zrozumieniem Edzio.
– Właśnie! – podjął pan Feliks. – Wtedy Ian dobrze, jakby raz na pół roku wyrwał się do tawerny... Zawsze by go jakaś żona pilnowała.
– On by na okrrrągło podłogi frrroterrował i prrał firranki, a żony by sobie plotkowały przy drrrinkach... – podjął komtur Ulf. – Terraz jasne, dlaczego baby popierrrają morrrmona. Donnerrrwetterrr, w życiu nie myślałem, że Murzynowi kiedykolwiek będę życzył zwycięstwa... Aż mi się czarrrno rrrobi przed oczami...
A wszystko te czarne oczy... – zanucił frywolnie Richard i pochylił się nad laptopem. – Słuchajcie! – zawołał po chwili. – Nowa wiadomość w kwestii kobiet i trotylu: jedna pani napisała, że książka pani Asi jest mieszanką wybuchową!!! Tu tak napisała, patrzcie! – Richard wskazał na ekran. – Jak myślicie, czy z tego coś złego nie wyniknie?
– Niech lepiej pani Asia nosa z tej Norrwegii nie wychyla, póki się nie uspokoi z tym trrrotylem i morrmonem – mruknął komtur i (chyba z roztargnienia) poprosił nie o Krwawą Mary, a o koktajl Mołotowa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz