Wuj Tarabuk miał stolik składany, srebrny kałamarz i złote pióro... Z tymi przyborami chadzał na brzeg morza, siadał nad brzegiem i, wsłuchany w szumy morskie, pisał swe wiersze.
Pewnego razu o poranku poszedł na brzeg morza. Ustawił stolik składany, umoczył złote pióro w srebrnym kałamarzu i zaczął pisać jakiś wiersz na różowym papierze.
Pisał i pisał, skrobał i skrobał, pocił się i pocił, sapał i sapał, aż wreszcie po nieludzkich trudach i mękach ułożył wiersz następujący:
Morze - to nie rzeka, a ptak - to nie krowa!
Szczęśliwy, kto kocha rymowane słowa!
Rymuj mi się, rymuj, drogi mój wierszyku!
Stój w miejscu cierpliwie, składany stoliku!
Stoi stolik, stoi, zachwiewa się nieco,
Za stolikiem - morze, za morzem - Bóg wie co!
Napisawszy ten wiersz wuj Tarabuk odczytał go głośno i zawołał:
- Piękny wiersz! Jaki prawdziwy początek! Morze - to nie rzeka, a ptak - to nie krowa. Któż zaprzeczy prawdzie tych słów! I jaki trafny koniec! Za stolikiem morze - za morzem - Bóg wie co. Rzeczywiście, za morzem widać mgłę, a w tej mgle dal nieznaną. Jeden Bóg wie, co się w tej dali kryje.”
Tu kończy się cytat, a zaczynają życzenia świąteczne dla Was:
Piszę znad Kattegatu, drodzy przyjaciele!
Gaci tu trzeba ciepłych, a kotów niewiele.
Jeśli są – to podstępne, leśne i kosmate.
Zwykły kot nie przebywa tu nad Kattegatem.
Pomimo groźnych kotów, wichrów i burz śnieżnych
Przyjaciołom szacunek oddać chcę należny.
Uszanowanie Eli ze Wzgórza Strzelnika,
Na którym co najpierwsza rozbrzmiewa muzyka,
Gdzie każdy zabłąkany znajdzie ciepłe łóżko,
Gdzie Ela, od lat będąc dobrą wróżką,
Na göteborskim bruku daje pieśń i pieści
Każdego, kto w cudownym jej domu się zmieści.
Dziewczęta z Göteborga! Słowiki Północy!
Szczęśliwego powrotu słońca z ciemnej nocy!
Tu już trzeba się streszczać, bo problem nie lada –
Tylu wspaniałym ludziom dziękować wypada!
Jackowi, i Maćkowi, i tym Krzysiom wielu –
- tyluś Krzysiów nie ujrzał, drogi przyjacielu,
Ilum ja ich widziała w grozie i zadumie.
Lecz czego ja nie umiem, jakiś Krzyś to umie.
A na dodatek Jarek, co sądzi z wysoka;
Ukłony przed kompetencją Krytycznego Oka!
Wiesiu z Zielonej Dróżki! Czarodziejko miła!
Gdyby nie Ty, to pewnie bym w świecie zbłądziła!
A na koniec: Milenka! Dosyć komentarzy.
Nie trzeba komentować, bo nam to się zdarzy,
co zawsze się zdarzało... W Oslo i w Poznaniu.
Jedno pewne: Do ZOO nie chodź z balonami!
Tu przepraszam za asonans, przerywam rymowanie i kończę autentycznym cytatem z Leśmiana:
„Pędź na lotnym okręcie przez morza obszary,
Zwiedzaj wyspy, półwyspy, lądy i przylądki
I najdalsze zatoki, najskrytsze zakątki.
Zwalczaj wszelkie przeszkody i wszelkie zawady!
Pędź, leć, płyń bez ustanku! Posłuchaj mej rady!
Tego ci życzy, ukłon przesyłając dworski,
Kochający się szczerze - twój druh Diabeł Morski (alias Basia).”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz