sobota, 9 listopada 2013

O powszechnej opinii


Pan Staszek zaryglował drzwi tawerny, zamknął je na dodatek na zamek patentowy, a klucz schował za cholewkę.
– Co teraz będzie? Referendum? – zainteresował się Aslak.
– Durreń. Jakby miało być rrreferrendum, toby nas pan Stanisław na czterry wiatrry rrrozpędził – wyjaśnił komtur Ulf.
– Będzie, proszę panów, naukowe badanie opinii publicznej – oznajmił pan Staszek. – Kwestionariuszy panom nie dam, boby panowie jakieś głupstwa powypisywali. Ja sam będę wypełniał ankiety, panowie mają tylko szczerze wyrażać opinię. Ja nic za to nie mogę, Archanioł kazał.
– Kiedyś to Serafin uczciwie podsłuchiwał i donosił Archaniołowi, a teraz takie durne procedury powymyślali – westchnął hrabia Filip. – Zupełnie jak w tej Unii...
– Pan niech nie politykuje, panie hrabio, bo zaczynamy –  pan Staszek ułożył na bufecie stos papierów, a obok niego umieścił dwa długopisy: niebieski i czerwony. – Mają panowie powiedzieć, co robili w wieku sześciu lat.
– Ależ to miało być badanie opinii... Naukowe... A nie badanie naszej przeszłości – wyraził wątpliwość Aslak.
– Napisane jest w nagłówku, że to badanie opinii. Pan od króla Salomona mądrzejszy chce być, panie Aslak?! Sam Salomon tę ankietę ułożył. A pan komtur niech nie próbuje czegoś o Żydach mówić, bo mu nic z tej butelki z kłoskiem do soczku pomidorowego nie doleję – zagroził pan Staszek, dyskretnie nawiązując do... wiadomo, czego. – Więc co panowie robili jako sześciolatki? Pan pierwszy, panie Rysiu.
– Ja się bawiłem z siostrzyczką – wyznał Richard.
– Ahaa... w takim razie pytanie 1 a: czy był pan na to przygotowany odpowiednią lekturą?
– Ja wtedy nie umiałem czytać... Woziłem siostrzyczkę na koniku. To święta prawda, nawet w książce pani Asi o tym jest napisane – tłumaczył się Richard.
Pan Staszek coś zanotował czerwonym długopisem i uśmiechnął się z satysfakcją.
– No to dalej. Pan Ian?
– Ja się bawiłem z Richardem i jego siostrzyczką.
– To już wiadomo, że nie był pan przygotowany lekturą. Ale czy rodzice panu wyjaśnili, jak należy się bawić? Nie, oczywiście nie – pan Staszek znów skorzystał z czerwonego długopisu. – Teraz ksiądz komtur.
– Bawiłem się z tym chuchrrem – komtur wskazał na Aslaka.
– Ojej, ty to jeszcze pamiętasz, Ulf? Fajnie było... Pod gejzerem...
– Do panów nie mam więcej pytań – uciął właściciel tawerny. – A pan Filip Garrick?
– Ja mam immunitet – odparł z godnością hrabia.
– Ja też, ja też – włączył się skwapliwie biskup Roland.
– No to starczy – pan Staszek otarł pot z czoła. – Świętemu nie będę pytań zadawał – ukłonił się świętemu Edgarowi i odryglował drzwi.
Natychmiast wkroczyła przez nie grupka aniołków.

– Proszę taty, proszę wujków, proszę pana Stasia – wygłosił Hieronimek – przyszliśmy, żebyście nas uratowali. Tylko nic nie mówcie mamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz