piątek, 4 października 2013

Sensowna rozmowa o czytelnictwie


– Jakoś dawno o niczym sensownym nie rozmawialiśmy – zauważył święty Edgar.
– Bardzo dawno. Chyba ze trzy lata temu – zgodził się Edzio de Saint-Pierre i został zignorowany.
– Dobrze, porozmawiajmy o czymś sensownym. Ile można rozmawiać o pedofilii? – spytał retorycznie biskup Roland.
– Żeby chociaż o prawdziwej... – westchnął Aslak, rzucając tęskne spojrzenie na komtura i tym samym narażając się na lekkiego kopniaka ze strony Edzia, ale uszło mu na sucho, bo jego przyjaciela zajmował inny problem.
– O książkach, na przykład,  teraz nie sposób rozmawiać. Pani Asia spytała ostatnio studentów, ile książek czytali i wiecie, co się okazało? Trzy! Władcę Pierścieni, Harry’ego Pottera i Grę o trony!
– E, już tak nie narzekaj, Edek! Sam Harry Potter to przecież siedem książek, Władca to trzy, a jakby jeszcze doliczyć Hobbita... – zaoponował Ian.
– A ty tak tych swoich dzieciaków nie broń...
– Przecież on sam siebie broni! A wiecie, na co wskazują statystyki w Skandynawii? Na to, że osiemdziesiąt procent tekstów czytanych przez przeciętnego odbiorcę to napisy do filmów! Te na dole ekranu.
– A po co Skandynawowie te napisy czytają, skoro po angielsku rozumieją, a film w innym języku to im może raz na trzy lata w telewizji pokażą, albo i rzadziej?
– No to jeszcze gorzej te osiemdziesiąt procent wypada...
– Ja uważam, że właśnie tak jest dobrze – zawyrokował biskup. – Pospólstwo czytać nie powinno. To prowadzi tylko do herezji.
– Słusznie prrawisz, Rrroland – poparł biskupa komtur Ulf. – Orrra et laborrra, tego się plebs trzymać powinien, zawsze tak twierrrdziłem. Od Lutrrra się te wybrryki z czytaniem zaczęły...
– Nieprawda, Ulf, od Gutenberga – sprzeciwił się nieśmiało Aslak.
– Na jedno wychodzi! Nie rrrezonuj, ty chuchrrro!
– Od Lutra czy od Gutenberga, nieważne – uciął dysputę święty Edgar. – Gorsze jest to, że oni, mimo że nie czytają, to ani się nie modlą, ani tak za bardzo nie pracują. Głównie piszą. Piszą o tym, kto jest za, a kto przeciw. Nawet ksiądz Mateusz się w to włączył, a jego to już nie podejrzewałem.
– Jak ktoś ma takie nazwisko, to o wszystko go można podejrzewać – zauważył Richard, który od dzieciństwa czuł awersję do żmij, a reszta towarzystwa przyświadczyła z zapałem.
– Ale o czym myśmy rozmawiali? – spytał lekko zdezorientowany pan Feliks.
– O czytelnictwie. I wniosek jest taki, że jak się książkę sprzeda w więcej niż dziesięciu egzemplarzach, to jest heretycka – wyjaśnił uprzejmie hrabia Filip (dyplomata za życia i po śmierci).
– To my się mamy martwić, czy cieszyć? – spytał Richard.
W tawernie zaległa cisza.

2 komentarze:

  1. Gdyby komuś umknęło "Ale kino!" autorstwa towarzystwa z tawerny: http://bsb.nla.se/

    OdpowiedzUsuń
  2. Należy spojrzeć na "Piosenki" (lewa strona ekranu).

    OdpowiedzUsuń