wtorek, 18 czerwca 2013

Nasze matki, nasi ojcowie, i córka Ryana

– I jakie są skutki tej parady? – zainteresował się Aslak.
– Tej partii, do której należy Jeanek, słupki się podniosły, a tamtym się zmniejszyły – poinformował minister Garrick.

– Ciekawy paradoks... – mruknął sir Ian.

Kto mieczem wojuje, od miecza ginie – wygłosił sentencjonalnie Edzio de Saint-Pierre.

–  A ja wcale nie zginąłem od miecza, chociaż nim wojowałem – zaprotestował sir Richard, za ziemskich czasów mistrz Anglii w szermierce. – Mnie otruto, a potem upozorowano samobójstwo. Z grzeczności użyłem formy bezosobowej – dodał.

– Oszołom – szepnął biskup Roland i z jakiegoś powodu twarz powlekła mu się purpurą niemal kardynalską.

– Przestańcie świńtuszyć – wyjątkowo łagodnie skarcił kolegów komtur Ulf. – Stawiam wszystkim Krrrwawą Marrry. Włączmy telewizorrr i obejrzyjmy sobie serrrial. Narreszcie pokazują taki porządny, prrromujący trradycyjne warrrtości.

Unserrrre Mütterrrr, unserrrre Väterrrr? – spytał przymilnie Aslak, jak zwykle łatwo ulegający wpływom starszego kolegi.

– Możemy obejrzeć. O ten serial się nie pokłócimy, bo prawie wszyscy jesteśmy sierotami – zgodził się święty Edgar.

– Racja – zgodził się Richard. – Moich rodziców zabili Duńczycy, rodziców Aslaka Indianie...

– Jak to, Indianie? Islandczyków?

– Przecież wikingowie już w średniowieczu próbowali skolonizować Amerykę, ale im się nie udało. Do taty Filipa dobrała się święta Inkwizycja, do ojca Edzia to już nie pamiętam, katarowie czy zwolennicy papiestwa... To się nigdy nie wyjaśniło, prawda, Edek? A któregoś z pana przodków, panie Stasiu – Richard zwrócił się do podającego drinki właściciela tawerny – chyba jakiś Krzyżak walnął po głowie, a brat stryjeczny tego przodka mu to odwzajemnił. Jeankowi wszystkich krewnych zgilotynowali podczas rewolucji. Tylko rodzina Iana jakoś się uchowała...

– Nam się też w Indiach od Sikhów dostało – zauważył sir Ian. – A na bliższym gruncie od Irlandczyków.

– Bo po co wam była ta córka Ryana?

(...)

Spod stołu wygramolił się dwugłowy orzeł.

– Serrial! – zaskrzeczał wesoło, skubnął przyjaźnie habit świętego i usadowił się na kolanach komtura.

– Ale żeby aż tak... żeby na przykład żydzi byli poubierani w pasiaki już w wagonach, przez przyjazdem do Oświęcimia... Wyście aż taką dobrą organizację mieli? – dziwił się sir Ian.

– Wirr haben immerrrr eine gute Orrrrganisation gehabt, ihr Untermenschen! – oznajmił orzeł. – Jetzt schauen wir uns die Seriale an. Da ist gezeigt, was recht ist. Untermenschen sollen jedem Adler eine Gans geben. 

Z ekranu telewizora rozległy się straszne krzyki i huki, potwierdzające opinię orła i komtura. A zaraz potem święty Edgar wyłączył telewizor.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz