sobota, 25 października 2014

O niedźwiedziu i czasoprzestrzeni



(Proszę nie uważać tego odcinka za kpinę z tragedii; wykorzystuję tu tylko skojarzenia i symbole)

Z kominka wyjrzało dawno niewidziane rogate oblicze Mefistofelesa, zwanego w skrócie Felkiem.

– Można? – spytał diabeł i wygramolił się z paleniska nie czekając na odpowiedź.

– Do Halloweenu parę dni brakuje, ale niech tam ... – zgodził się pan Staszek.

– U was też się zapętliło – hrabia Filip z niebiańskiego MSZ-u bardziej stwierdził, niż zapytał.

– Dokładnie – zgodził się diabeł. – Normalnie jest tak, że potępieniec niby nie pamięta, co zrobił, my mu przypominamy, i dalej to już idzie tak jak w tej najlepszej książce pani Asi.

– Teraz nie o książki pani Asi chodzi, tylko o to, że nastąpiło zakrzywienie czasoprzestrzeni – tłumaczył łagodnie święty Edgar. – Komuś się coś przypomniało, a natychmiast potem zapomniał, że mu się przypomniało. A ten, kto się temu komuś przypomniał, twierdzi, że skoro nikt niczego nie pamięta, to nic się nie zdarzyło.

– Za dużo zaimków  – zauważył Edzio. Tym razem nie został zignorowany.

–  Naprawdę za dużo – zgodził się Aslak. – Ale przez zakrzywienie czasoprzestrzeni doszło do tego, że szukano niedźwiedzia, który jakoby zabił turystę.  Nawet jak już było wiadomo, że niedźwiedź nikogo nie skrzywdził, to i tak biednego zwierza prześladowali, bo przedtem ktoś powiedział, że to jednak on.  I nikt jakoś tym razem nie zapomniał.

– Do Halloweenu parę dni brakuje – zgodził się ponownie pan Staszek. – Panowie poczekają i dadzą sobie spokój z tym niedźwiedziem. Niech sobie lepiej panowie o Halloweenie pomyślą. Coś się objawi, potem zniknie, i do następnych Wszystkich świętych sytuacja się uspokoi...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz