Ten
odcinek jest krótki ze względu na coraz bardziej szokujące zbiegi wydarzeń. I
okropnie brzydki, i nieprzyzwoity. Ale co można poradzić na to, że już w
poprzednim odcinku zachowywano się brzydko i nieprzyzwoicie, a poza odcinkami występują jeszcze brzydsze zachowania? Dyplomaci są na
naradach i nie ma komu utemperować brzydkich zachowań.
Tu nawiązanie do poprzedniego odcinka:
W
głównej sali tawerny Ian i Richard błyskawicznie porozumieli się wzrokiem, a
komtur Ulf równie szybko wydobył miecz.
Ciąg dalszy:
– Ulf,
ty wsadź ten miecz... za przeproszeniem, na miejsce, bo inaczej ci Königsberga
nie oddadzą – zainterweniował minister
Filip.
– Ja
nie chcę, żeby mi Königsberg ktoś oddawał – stwierdził komtur. – Pogodziłem
się ze stratą. Przecież Königsberga się
remontować nie opłaci. My z Aslakiem mieliśmy inne plany, chcieliśmy pojechać na
ferie zimowe na Krym, trochę na nartach poskakać, trochę postraszyć... na
przykład w tym jałtańskim
pałacu
– Pokój
już mieliśmy zarezerwowany, Ulf tanie bilety lotnicze znalazł – włączył się
Aslak – wysiadamy spokojnie na lotnisku, a tu nagle... Na całym lotnisku, mówię wam, chłopaki, taaakie
chłopaki...
– Fakt,
niezłe – zgodził się komtur. – Mimo wszystko, tak z przyzwyczajenia, i dla porządku, wolałbym
wiedzieć, co to za jedni...
– Hi,
hi... przecież to ma swój urok, kiedy się spotka nieznajomego... – w pozornie niewinnny sposób dodał Aslak, a po chwili ciszy (nieco złowrogiej ciszy) dodał:
– Ale przecież fajne mieli tatuaże, nie, Ulf? [1]
Ta
wypowiedź była zdaniem komtura Ulfa bardzo nieprzyzwoita, jednak zdecydował, że
na razie nie zastosuje środków siłowych.
I w tym kolejnym
szokującym, zaskakującym, nieoczekiwanym zbiegu wydarzeń pozostawiamy czytelników do
następnego odcinka.
[1] Nawiązanie do brzydkiego i
nieprzyzwoitego dowcipu o tatuażach, które mieli pewni marynarze i które brzmiały: Privet
ot matrosow czernomorskogo flota dla matrosow biełomorskogo flota...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz