wtorek, 5 maja 2015

O pretendentach

– To jest straszne – rzekł hrabia Filip.

– Ahaaa – przytaknęły anioły antyterrorystyczne, które przez tydzień przedwyborczy wiernie czuwały nad tawerną.

– A kysz, a kysz – Edzio de Saint-Pierre oganiał się od drobnych aniołeczków, które z uroczymi uśmieszkami zaglądały mu przez ramię. Jeden z nich, z twarzą nieco inteligentniejszą od reszty barokowych cherubinków, tłukł małym paluszkiem w komórkę.

– Co ty robisz, dziecko? – zapytał przytomnie święty Edgar.

– Prawo piszę. Od nowa! I dopiero zobaczycie!  – zaświergotał cherubinek.

– A nieprawda! Na prawie ja jeden się znam! Ja tak zrobię, żeby każdy miał prawo! Tak napiszę, i już! Lepiej od niej! I będzie ważne! – ćwierkał kolejny aniołek.

– Nikt nie ma prawa! – denerwował się taki trochę większy anioł.

– Ja... mamm... – wymamrotał jeszcze wyższy anioł. – Ja mammm prawo do zrrobienia raju!


– Poszły stąd, zarazy jedne! – spray zastosowany przez Pana Staszka, właściciela tawerny, rozproszył aniołów pretendujących do stworzenia raju na ziemi. W tawernie pozostali tylko Richard, Ian i święty Edgar. Czekali na pozostałych bohaterów książek Pani Asi.