Do niebiańskiej tawerny wkroczyła grupa niezidentyfikowanych
osobników. Byli niezidentyfikowani, bo pan Staszek nie wymagał
od gości dowodów tożsamości. Jego stali goście mieli przecież bardzo określoną
tożsamość, a przypadkowymi nie warto było się martwić. Do tej pory.
– Co panom podać? – zapytał grzecznie pan Staszek.
– Wszystko – oświadczył najwyższy z nowych gości. Na oko sądząc, był o
jakieś dwadzieścia centymetrów wyższy od komtura Ulfa, który do tej pory pod względem
wzrostu dzierżył prym w tawernie. Ten nowy gość tawerny podobny był do... do
tego wyższego
pana na obrazku.
– I na kredyt, żeby nie było nieporozumień
– dodał inny z niezidentyfikowanych osobników. Ten wyglądał na intelektualistę.
– Tu się kredytu z zasady nie udziela... – zaczął nieśmiało pan Staszek.
– Teraz są inne zasady – stwierdził niezidentyfikowany intelektualista.
– Co ty się tak obcyngalasz? – zainterweniował wysoki osobnik. – Jak nie
dadzą kredytu, to rozpirzymy tawernę, i tyle.
W związku z zaistniałą sytuacją pan Staszek wyszedł na zaplecze, ale nie
udało mu się dodzwonić do sierżanta Serafina. Linia nie działała, telefon był
głuchy.
W głównej sali tawerny Ian i Richard błyskawicznie porozumieli się
wzrokiem, a komtur Ulf równie szybko wydobył miecz.
I w tym szokującym, zaskakującym, nieoczekiwanym zbiegu wydarzeń pozostawiamy czytelników do
następnego odcinka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz