Bywalcy tawerny siedzieli w
ogródku przy grilu. Grila pilnował Ian, osłonięty fartuszkiem z nadrukiem „Jako
w niebie, tak i na ziemi”. Pan Staszek zaopatrywał gości w przedgrilowe drinki,
a orzeł Wiktor oraz sunia Tola towarzyszyli z przejęciem obu panom. Tola
czekała na skrawki boczku z grilowanych szaszłyków, a orzeł (niektórzy
czytelnicy zapewne pamiętają, że jest to orzeł dwugłowy) zanurzał przemyślnie
jeden dziób w wytrawnym martini (przeznaczonym dla Edzia de Saint-Pierre), a
drugi w krwawej Mary biskupa Rolanda.
Nastrój był zatem nacechowany
pozytywnie. Zmącił go nagle hrabia Filip, który z lekkim hukiem i błyskiem przeteleportował
się do tawerny bezpośrednio z narady w niebiańskim MSZ. Otarł pot z czoła i
zamówił podwójną żubrówkę.
– „...jak piorunem otwierasz
niebo zachmurzone” – zareagował na zachowanie ministra Edzio de Saint-Pierre. –
„A przede wszystkim słowom naszym (...) jedyność przywróć i prawdziwość...”
– Tych słów już się nie da
odzyskać – stwierdził święty Edgar. – Brzydko się rymują.
– Właśnie – Richard, który
pomagał Ianowi przy grilu, teraz włączył się do dyskusji. – Ze słowami zawsze
są kłopoty. Pani Asia przysłała mi TMS-a o tym, że była w muzeum Salwatora Dali
w Figueras, i że jej się podobał portret Gali. I dopiero się porobiło...
– Szczęście, że nas tylko ten
młot Serafin podsłuchuje – zauważył hrabia Filip. –Niepiśmienny jest i z
urządzeniami do nagrywania kiepsko sobie radzi. Ale i tak od razu poleciał do
Michała Archanioła i nadał, że pani Asi dali order Zbawiciela na gali z
figurami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz