– Czemu
panowie od pół godziny cicho siedzą? – zainteresował się pan Staszek
(właściciel tawerny).
– Bo
się pokłóciliśmy – wyjaśnił ponuro sir Ian, mistrz łuku i kuszy.
–
Właśnie, właśnie, my się tak strasznie pokłóciliśmy, a nikt się tym nie przejmuje!
– wykrzyknął radośnie i niestety nieco piskliwie Aslak (filozof i teoretyk literatury z pewnego słynnego
klasztoru na Islandii).
– Ależ
to jest nienormalne... – zdziwił się pan Staszek.
– Jakby
tu kto był norrrmalny... – wygłosił swoją stałą replikę komtur Ulf. –
Norrrmalni norrdycy to byli w Wehrrrmachcie i pod Stalingrrradem wyginęli, prrawda,
ptaszynko?
Tu
komtur czule pogłaskał dwugłowego orła i zdecydowanie zapowiedział teoretykowi
literatury, że jeżeli jeszcze raz zacytuje coś o tym, jak orzeł dwugłowy siedział
na dachu i w szponach niósł okowy, tooo... tooo on gooo..., znaczy, nie orła,
tylko teoretyka...
– Ojej,
Ulf, naprawdę? – ucieszył się wspomniany teoretyk.
– Mimo
wszystko to nie jest normalne – upierał się pan Staszek, ignorując literacką dyskusję
(miejmy przynajmniej nadzieję, że do niej nie nawiązywał). – Panowie ciągle się
kłócą, odkąd ten blog pojawił się w internecie, ale cicho to tu jeszcze nigdy
nie było.
– Bo my
się nie damy wciągnąć – oświadczył dumnie sir Richard, mistrz szermierki oraz
ulubieniec dam. – Ja w każdym razie się nie dam.
– Rysieńku,
tobie zawsze damy w głowie... – zauważyła kokieteryjnie pani Słowacka (która
mimo przynależności do Związku Niebiańskich Feministek częstokroć wymykała się
do tawerny pod pozorem zapoznawania się ze strategią wroga).
Pani Słowacka miała chyba więcej do powiedzenia, ale przerwał jej fakt, że drzwi
tawerny wypadły z zawiasów i wkroczył (niestety, jak zwykle) oddział aniołów
antyterrorystycznych pod wodzą sierżanta Serafina.
– My
nic nie mówiliśmy – zapewnił hrabia Filip (który, mimo posady w niebiańskim MSZ
musiał się liczyć z aniołami).
– Teraz
nie. Ale jak się w archiwum bloga zajrzy, to jak na dłoni widać, żeście
kibicowali temu... jak mu tam było, przypomnijcie mi, Cherubin?
–
Adamkowi. Przeciw Kliczce – służbiście poinformował plutonowy Cherubin po
szybkim przejrzeniu notatek. – Tu proszę popatrzeć, panie sierżancie: http://nordponte.blogspot.no/2011/09/odcinek58-walka-stulecia.html
– No,
już się nie wywiną, che, che... – wbrew anielskiej aparycji Serafina śmiech
zabrzmiał raczej demonicznie.
A
wtem...
–
Poszli won, za Cziornoje Morje i w... czo tam babuszki! – zagrzmiało głośniej
od najgłośniejszego Szefowskiego pioruna.
To
Archanioł Michał pojawił się na środku tawerny.
–
Adamka Szef sam stworzył, więc o nim ani mru-mru, a o żadnych kliczkach toże łuczsze nie
wspominajtie, rebjata – wyrzekł
Archanioł, kiedy Serafin z Cherubinem znaleźli się poza zasięgiem słuchu, nawet
archanielskiego. – Panie Stasiu, Krrrwawą Marry poprroszę.
–
Panowie mieli rację co do tego konfliktu – szepnął konfidencjonalnie pan
Staszek.
W
tawernie ponownie zapadła cisza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz