Seawolfowi, wspaniałemu Seawolfowi i jego rodzinie poświęcam ten fragment mojej książki. Nie wpisuję tytułu książki, żeby ktoś tego nie uznał za reklamę. Tomek by tego za reklamę nie uznał, pewna jestem, że zrozumiałby, że ten fragment książki jest wyrazem moich uczuć. To opis pożegnania przyjaciół.
***
Nie, nie mogę sobie pozwolić na to, żeby płakać. Jeżeli na mnie patrzy, to
będzie mu przykro, że nie może mnie pocieszyć. Lepiej coś zaśpiewam. Jemu i
sobie.
Wyjąłem lutnię. Zanuciłem norweską piosenkę, która nam się podobała,
chociaż jest taka prościutka i naiwna. Jest nieprzetłumaczalna. Próbowaliśmy,
ale przy tłumaczeniu gubi się jej rytm i urok. Chodzi w niej o to, że możliwe
jest żeglowanie bez wiatru. Możliwe jest wiosłowanie bez wioseł. Ale niemożliwe
jest, aby bez łez pożegnać się z przyjacielem. „Umiem żeglować bez wiatru,
potrafię wiosłować bez wioseł, ale nie umiem rozstać się z przyjacielem nie
roniąc łez...” Richard często mnie prosił o tę piosenkę na dobranoc.
Hvem kan seile foruten vind,
Hvem kan ro uten årer?
Hvem kan skilles fra vennen sin
Uten å felle tårer?
Jeg kan seile foruten vind,
Jeg kan ro uten årer,
Men ei skilles fra vennen min
Nie. Nic nie pomaga. Nie mogę dłużej. Oparłem głowę o burtę i rozszlochałem
się na dobre.
– Edgar – szepnął Richard – nie gniewaj się, ale czy ty nie masz za mało
zaufania do Ducha Świętego?
– Pewnie masz rację, Richie – powiedziałem. – Będę się modlił.
Ukląkłem na deskach pokładu. Stał przede mną jeszcze przez chwilę. Ubrany
był w habit augustiański, ale przy boku miał swój miecz z jednorożcem. Był
prześwietlony łagodnym blaskiem, jak postacie na witrażach. Wiedziałem, że
gdybym chciał go dotknąć, to ręka natrafi tylko na powietrze.
Zrobił nade mną znak krzyża.
– Absolvat te Deus omnipotens ab
peccatis tuis. Et liberat te Dominus ab omnibus malis – powiedział. A potem
widziałem już tylko gwiaździste wiosenne niebo.
Tomku, do zobaczenia!
Trigger
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz