– Jak myślicie, będzie można rozmawiać? – zagaił Ian po wielotygodniowej przerwie w konwersacji.
– Panie Stasiu! – zawołał zamiast odpowiedzi hrabia Filip.
– Słucham panów – odezwał się służbiście karczmarz Stanisław.
– Sam widzisz. Nie można – szepnął niemal niedosłyszalnie hrabia do Iana.
– Ten dowcip już się zestarzał – stwierdził pogodnie Richard. – Ja będę
mówił, a co tam. W tylu odcinkach bloga sierżant Serafin nas nagrywał, że się
przyzwyczaiłem.
– Ale policzków wieprzowych przy tym nie jadłeś – włączył się Aslak. – Sprytny
jesteś z tym wegetarianizmem. Więc do ciebie nikt nic nie ma, a do nas...
– Zamknij się, ty chuchrrro, tatarrrra z tuńczyka dla ciebie zamówiłem, to jedz i nie... – tu
wypowiedź komtura Ulfa została zagłuszona przez gwałtowne gesty reszty biesiadników
(gesty w zasadzie nie mogą czegokolwiek zagłuszyć, ale w tawernie pod świętymi
Dębami naprawdę tak się stało).
– No to opowiadaj, Richie, tylko nie o polityce – zaproponował pojednawczo Ian.
– No to opowiadaj, Richie, tylko nie o polityce – zaproponował pojednawczo Ian.
– Było tak: pani Milenka z panią Asią znów pojechały do Łagowa...
– Tym to nie zawracaj głowy...
– Ale tym razem było inaczej. Bo pani Asia potem pojechała do Hiszpanii, a
tam się jeden gość w niej zakochał, naprawdę!!!
– E, nie ściemniaj.
– Ale naprawdę!!! – upierał się Richard.
– Przez te książki o nas?
– Raczej nie, on po polsku nie
czyta, bo to Hiszpan. Ona mu się po prostu podoba.
– To ja już zupełnie nie rozumiem. Panie Stasiu, Krwawą Mary poproszę!
– Słucham pana ministra...
– Filip, ciiiicho....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz