(zainspirowany poniższą sensacyjną wiadomością: http://wiadomosci.onet.pl/nauka/niezwykle-odkrycie-w-kosmosie-przypomina-jajo,1,4864125,wiadomosc.html )
– Skąd się wzięło to jajo?! – zapytał nagle wzburzonym głosem hrabia Filip.
– Jak to skąd, z kuchni pana Staszka. A przedtem od kury – poiformował Ian, nakładając sobie kolejną połówkę smakowitego jajka z majonezem i kawiorem.
– Nie o jajka z kawiorem chodzi. Tam patrzcie! – hrabia wskazał ciemną przestrzeń kosmiczną za oknem.
Na tle mrocznego jesiennego firmamentu widniał oprócz znanych wszystkim gwiazdozbiorów duży, świetlisty obiekt: żółta kulka w białej otoczce.
Przyjaciele skamienieli ze sztućcami uniesionymi w górę. Tylko Aslak zaniósł się kaszlem, bo kawior wpadł mu w tak zwaną niemiecką dziurkę. Komtur troskliwie stuknął go w plecy. Aslak jak na komendę przestał się dusić, ale wskutek nagłej kolizji z przeciwległą ścianą tawerny nabił sobie na czole guza wielkości kurzego jajka.
– Na guzy najlepsza zimna stal – stwierdził zakłopotany komtur. – Zaraz ci przyłożę miecz.
– Nnnie... nie trzeba, mnie nie boli – Aslak na wszelki wypadek ukrył się za plecami Edzia. – Ale co to jest, to na niebie? – pośpiesznie zmienił temat.
– Wygląda jak sadzone jajo – stwierdził Ian. – Jakby Edgar tu był, to na pewno by nam wyjaśnił, co to takiego. Ale dziś gra w szachy z Lolkiem.
– Ja się jakoś nieswojo czuję. To pewnie zły omen – stwierdził ponuro Edzio.
– E tam. Jakieś nowe ciało niebieskie Szef pewnie stworzył – głos Bazila mimo wszystko nie brzmiał zbyt pewnie.
– Szef by takie jaja robił? – oburzył się hrabia Filip.
– No, Szef bywa dowcipny – zauważył Ian.
– Ale czy jajo jest dowcipne? – spytał Edzio.
– Jajo jakie takie nie, ale...
– Bazilku! – upomniał porucznik.
– Bo Edek tak pyta, jakby nie wiedział, jak z tym jest... Może rzeczywiście zapomniał...
– Nie odbiegajcie od tematu – zganił towarzystwo biskup. – Szef tego nie stworzył. Wiem od Piotrka, że Szef sześć tysięcy lat temu powiedział, że nie będzie na razie niczego nowego stwarzał. Dopiero – ewentualnie – po Apokalipsie. No a Apokalipsę w tym roku znowu odwołali.
– A może to statek kosmiczny? – zaproponował Richard. – Sam mi opowiadałeś, Bazil, że na Ziemi teraz taki statki umieją budować.
– Na to tylko ty mogłeś wpaść. Przecież to ze dwadzieścia razy większe od Ziemi, jak by to mieli zbudować?
– Przecież nie mówię, że go na Ziemi zbudowali – bronił się Richard. – To może być statek kosmiczny z jakiejś nieznanej cywilizacji. Dlaczego w innej galaktyce nie miałyby istnieć istoty inteligentne, podobne do nas?
– Ty się zdecyduj: inteligentne czy podobne do ciebie?
– Różne są rodzaje inteligencji. Moja jest intuicyjna – odparł Richard wcale się nie obrażając.
– Fakt, ty jesteś inteligentny inaczej...
– Bazil, ty zamiast mielić językiem zajrzyj do Internetu, może coś znajdziesz na temat tego jaja – włączył się hrabia Filip.
Bazil przez chwilę stukał w klawiaturę. Podniósł wzrok i z uznaniem popatrzył na Richarda.
– Rysiek, zwracam honor. Ty naprawdę masz intuicję. Jest taka zamieszkała planeta w odległej galaktyce, nazywa się „Kosmiczne Jajo”. I wielki statek kosmiczny na niej zbudowali. Jakiś Mel Brooks kierował budową.
– No to sprawa wyjaśniona i nie ma czym się denerwować – posumował Ian. – Panie Stasiu, jajeczka były pyszne, ale teraz niech pan nam poda coś konkretnego.
– Pieczona kura będzie, z nadzieniem. Duża nad podziw mi się trafiła – poinformował pan Staszek i wrócił do kuchni.
W czeluściach kominka nagle huknęło i wyjrzała z nich nieco usmolona twarz z krótkimi różkami nad czołem.
– Cześć, chłopaki! – zawołał przybysz. – Roland, kopę lat! Sorry, że tak wpadam niezapowiedziany, ale mamy kłopot. Kura nam uciekła, ta,
co ją nasz szef na Apokalipsę hoduje. Co z jej jaja Antychryst ma się wykluć. Ktoś zauważył, że na waszą stronę poleciała. Nie widzieliście jej przypadkiem? Strasznie trudna bestia do upilnowania, co rusz jajka gdzieś na dziko składa.
co ją nasz szef na Apokalipsę hoduje. Co z jej jaja Antychryst ma się wykluć. Ktoś zauważył, że na waszą stronę poleciała. Nie widzieliście jej przypadkiem? Strasznie trudna bestia do upilnowania, co rusz jajka gdzieś na dziko składa.
– Kury nie widzieliśmy – powiedział zgodnie z prawdą biskup Roland – ale popatrz tam, Asmodeusz – wskazał na tajemniczy obiekt na firmamencie.
– A niech ją cherubiny rozszarpią – mruknął niechętnie Asmodeusz. – Aż za Orionem jajko zniosła. Pewnie gdzieś się tam pęta. Trudno, muszę lecieć.
Wygramolił się z kominka, wskoczył na parapet, rozwinął nietoperze skrzydła i poszybował w dal.
– Mnie się od razu wydawało, że z tym statkiem kosmicznym to nieprawdopodobne. W Internecie nie zawsze prawdę piszą, zwłaszcza przed wyborami – stwierdził hrabia Filip. – Pewien byłem, że znajdzie się jakieś naturalne wyjaśnienie. Kosmitów nie ma. Przecież gdzieś by po śmierci musieli iść, nie? A widziałeś kiedy w niebie kosmitę?
– Fakt. W piekle też żadnego nie widziałem – przytaknął biskup Roland.
– Patrzcie, ileśmy się dzisiaj dowiedzieli – odezwał się porucznik. – Że nie ma kosmitów, ale w Internecie przed wyborami plotki o nich rozsiewają. I że najpierw była kura, a potem jajo.
– A nieprawda, bo najpierw były jajka z kawiorem, a kura dopiero teraz będzie.
– A czy to nie grzech jeść kurę Lucyfera? Jednak w pewnym sensie kradziona...
– Kradzione nie tuczy – stwierdził pogodnie Ian i dyskretnie rozluźnił pasek.
– Idealista – mruknął hrabia i poszedł za przykładem Iana.
P.S. Można podejrzewać. że istnieje również naturalny związek między powyższym odcinkiem a odcinkiem 31 pt. "Biała kura"...
OdpowiedzUsuń